Jeszcze parę lat temu wystąpił pomysł, żeby umieścić psa na działce (niestety z dala od miasta i od nas). Pomysł ,,nie wypalił", ale teraz z perspektywy czasu stwierdzam, że to nawet lepiej. Taki psiak nawet by się do nas nie przyzwyczaił, a nawet gdyby, to przecież bardzo by tęsknił.
Później na jakiś czas wszystko ucichło. To znaczy, ucichły sytuacje sprzyjające posiadaniu psa. My z siostrą wciąż wyrażałyśmy ogromne chęci, by zostać właścicielkami, choćby kundelka.
Po paru latach zaczęły się wysuwać propozycje o zakupie/adopcji yorka. Rozważaliśmy też inne rasy, które nie gubią sierści (wiadomo, że w bloku może stanowić to problem). W wakacje, w 2014 roku pojawiła się nadzieja. Były to plany na miot yorków. Istniało prawdopodobieństwo, że dostaniemy jednego pieska.
Wow, ale się działo, zanim się pojawiłam w ich życiu...
Niedługo po wakacjach przemknęła sugestia, by przeszukiwać również oferty psiaków gubiących sierść. Nie pamiętam w jaki sposób, jednakże po jakimś czasie propozycja weszła w życie, zwłaszcza, że plany szczeniaków zostały odwołane.
Razem z siostrą przeglądałyśmy oferty schronisk i strony internetowe z psami do adopcji.
W kolejne wakacje (2015 rok) pojechaliśmy do Schroniska w Nowinach. To był pierwszy raz, więc udaliśmy się tam tylko orientacyjnie. Pokazano nam śliczną, beżową sunię, jednak wtedy wstrzymywaliśmy się jeszcze od adopcji.
Kiedy następnym razem pojechaliśmy do schroniska w sierpniu, przedstawiono nam niewielkiego, rudego pieska. Mały uroczy kundelek, terierowata bródka, lekka nieśmiałość. Pozwolono nam zabrać go na spacer. Bardzo go polubiłyśmy. Niestety, okazało się, że psiak został już wcześniej zarezerwowany. Mieliśmy przyjechać za tydzień i wziąć go, jeśli ewentualnie osoba się nie zgłosi. Te kilka dni później dowiedzieliśmy się, że zwierzak jest już w nowym domu. Cóż, przecież nie mieliśmy pewności, że po siedmiu dniach nikt go nie weźmie, zwłaszcza, że był zarezerwowany... W każdym razie, życzę Ci Czinku powodzenia w nowym domu, a właścicielom samych radosnych chwil z pupilem :) .
Mimo wszystko i tak pojechaliśmy do schroniska, by wybrać innego psa. Pokazano nam trzy sunie. Pręguskę, niewielką i radosną damę. Druga była Ciujka, malutka psinka. Prezentowała się niesamowicie łagodnie. Jako trzecią pokazano nam Santi (wtedy wabiła się Tereska). Była nieufna i przestraszona, ale bardzo urocza. I padło na nią! =D
To pierwsze ,,zdjęcie" Santi, jakie udało nam się jej zrobić. Jakość jest bardzo słaba, ale to zrzut ekranu podczas nagrywania kamerką od Skype'a.
Gdyby w tekście były jakiekolwiek błędy, to chętnie przyjmę poprawki.
Dziękuję za uwagę!
Jeśli chcesz na bieżąco śledzić moje losy, zapraszam tutaj. ~Santi
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz