piątek, 21 października 2016

Z psem przez świat - podróże małe i duże

Wakacje, to czas, w którym zazwyczaj się wyjeżdża, zwiedza. Zostają z tego cudowne wspomnienia, nierzadko również fotografie.
W tym roku niestety nie wyjechaliśmy w żadne egzotyczne miejsce, ale udało nam się zorganizować parę dłuższych spacerów (a okolice, zwłaszcza te dalsze, są bardzo ładne).Zaliczyliśmy dwie piesze wyprawy:
  • Rezerwat Skalny Ślichowice 
  • Chęcińsko- Kielecki Park Krajobrazowy 

Pewnego ranka udaliśmy się do Rezerwatu Skalnego Ślichowice. Ten trochę dłuższy spacer uważam za doskonałą odskocznię od rzeczywistości. Wzrok zachwycają wspaniałe widoki. Zwłaszcza latem zieleń krzewów i drzew pięknie wkomponowuje się w różne odcienie szarości skał.
Taka wycieczka to również doskonała alternatywa dla czworonoga, który lubi pokonywać odległości. Santi jest dość mała (niecałe 35 cm w kłębie), jednak niekiedy odnoszę, że ma lepszą kondycję ode mnie, a jej wybicie podczas skoków, to już w ogóle mnie zadziwia.

Jeden z wyższych podskoków Santi.

Najpierw pokonaliśmy schodki prowadzące do góry. Na szczęście później droga poprowadziła nas w dół, więc szło nam się lekko. By dotrzeć do jeziora będącego na samym dole, ostatnie metry trzeba było pokonać idąc po wystających skałach na przemian ze żwirem.


Miejsca było wystarczająco dużo dla pełnej energii Santi. Gdy tylko obwąchała teren, dostała jakiegoś napadu radości i energii (my nazywamy to ,,głupawką"). Nasza Galowa Lisiczka zaczęła biegać i powarkiwać tak, jak robią to psy podczas zabawy. Najciekawsze jest to, że takich ,,odpałów" dostaje w domu lub na osiedlu (jest ze schroniska, więc taka sytuacja, to super sprawa).
Poza tym prawdopodobnie chciała upolować kaczkę, ale na szczęście sprytne ptaki za każdym razem zdążały odpłynąć, nim Santi dobrała się im do piórek.
Spacer uważam za udany!

Santi uważnie obserwująca kaczkę.




Drugą przyjemną ,,podróżą" była wycieczka do Chęcińsko-Kieleckiego Parku Krajobrazowego. Udaliśmy się tam po południu, ale letnie dni są długie, więc nie wracaliśmy po ciemku.
Na miejscu było dość spokojnie, a im głębiej do lasku się weszło, tym mniej ludzi można było spotkać.
Santi była całkiem grzeczna. Wszystko ją interesowało. Każde źdźbło trawy skrywało dla niej nową tajemnicę, którą trzeba było zgłębić. Bez jedzenia (w ramach nagrody) pod ręką i ewentualnej szybkiej reakcji nie można było jej spuścić ze smyczy. Dlatego psinka mogła chodź wolna tylko podczas wykonywania sztuczek, bez których się nie obeszło ;) .
Jednym z najciekawszych punktów tego spaceru, a właściwie jego następstwem było znalezienie patyka w kształcie litery L. Podparłyśmy go innym kijkiem w taki sposób, by przypominał przeszkodę.
Oczywiście zrobiłyśmy z niej użytek. I Santi skakała! Ale tak wysoko i daleko, że aż brał podziw... Czyżby miała wśród przodków jakąś aktywną rasę?...

Krótki filmik z Parku Krajobrazowego.

W międzyczasie uaktywniła się również Santusiowa Smykałka Myśliwska.
Owszem, nasze Psie goni czasem ptaki i uwielbia aportować piankowe piłeczki, ale nie sądziłam, że popchnie ją to do PRAWDZIWEGO POLOWANIA! Takiego ze schwytaniem! Inna sprawa, że ofiarą był malutki pasikonik... Na szczęście zareagowała na ,,Zostaw", bo przecież już ,,memlała" biednego owada.
Z tego wynika, że po terierze nie tylko bródeczkę odziedziczyła...


Ten post bierze udział w konkursie organizowanym przez whippetzpasja.blogspot.com
Sponsorami konkursu są: PupiLuE-PIES - Psia SpołecznośćDingo Akcesoria Dla Zwierząt oraz SpeedMania.
Więcej o konkursie tutaj.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz